7.9.16

MIASTO, KTÓRE NIE CHCE PAMIĘTAĆ?

W tym roku minęła 74. rocznica likwidacji getta żydowskiego w Zduńskiej Woli – 74. rocznica zamordowania blisko 9. tysięcy mieszkańców miasta. 

Ot zwykłych ludzi, którzy każdego dnia spieszyli do swoich warsztatów, otwierali drewniane okiennice sklepów, by zduńskowolanie i przyjeżdżający do miasta chłopi mogli kupić niezbędne im rzeczy. Mali chłopcy spieszyli do szkoły (chederu) przy ulicy Sieradzkiej. Fryzjer z ulicy Stęszyckiej nastawiał radio – jedyne na ulicy – aby mieszkańcy tej części miasta mogli wysłuchać codziennych wiadomości. Mężczyźni i chłopcy tłoczyli się tuż obok wejścia do jego zakładu. W innej części miasta ktoś się ze sobą kłócił, ktoś się ze sobą kochał. Ktoś inny dobijał targu ze starym Chabelakiem w celu zwrócenia mu skradzionych przedmiotów. Józef Mojżesz Daum z ulicy Stęszyckiej właśnie otrzymał powołanie do wojska. W swym mundurze 28. Pułku Strzelców Kaniowskich musiał wyróżniać się na tle tradycyjnych strojów sąsiadów, czym wzbudzał niemałe zainteresowanie. 

Spacerując ulicami można było słuchać kilku języków jednocześnie. Polski, niemiecki, jidysz, czasami rosyjski przeplatały się ze sobą.

Ot zwykłe, wielonarodowościowe i przemysłowe miasto, jakich było wówczas kilka w okolicy Łodzi. 

Wszystko zmieniło się wraz z wybuchem wojny. Wrzesień 1939 to ważny dla zduńskowolan czas. WSZYSTKICH ZDUŃSKOWOLAN!  Wtedy na miasto spadają pierwsze bomby, w wyniku czego giną pierwsi mieszkańcy. 8. września rozstrzelani zostają trzej pierwsi zduńskowolscy Żydzi. Czy ktoś jeszcze dziś o nich pamięta?

Od początku 1940 roku wszystkich Żydów zduńskowolskich zaczęto zmuszać do zmiany miejsca zamieszkania. W połowie 1940 już wszyscy oni przesiedleni zostali do domów przy kilku zaledwie ulicach: głównie Stęszyckiej, Ogrodowej, Juliusza. Po dwóch latach od wtłoczenia ich na tak niewielką przestrzeń rozpoczął się ostateczny dramat zduńskowolan. Zostali wyrzuceni brutalnie z mieszkań gettowych. Stłoczono ich początkowo na placu przy ulicy Stęszyckiej. Tam padły pierwsze strzały, tam zamordowano pierwszych zduńskowolan. Kolejni ginęli w bramach, w piwnicach domów znajdujących się na terenie dawnego getta, w szpitalu żydowskim. Tak zamordowanych zostało blisko 50. zduńskowolan. Pozostali zostali zmuszeni przejść na cmentarz żydowski, gdzie nastąpiła kontynuacja dramatu. Matkom wyrywano małe dzieci z rąk. Te, które nie chciały oddać dzieci mordowano strzałem w głowę. Szacuje się, że podczas trzech dni likwidacji getta żydowskiego zamordowano na terenie miasta i cmentarza kilkaset osób. Pozostałe przy życiu osoby, blisko 9 tysięcy, wywieziono z cmentarza do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. Wszyscy Ci zduńskowolanie zostali tam zagazowani i pochowani w zbiorowych grobach na terenie Lasu Rzuchowskiego. 1169 osób wywieziono pociągiem do getta żydowskiego w Łodzi tylko jednego dnia. Dzień wcześniej do Litzmannstadt Getto trafiło 397 osób.

Aby sobie lepiej uświadomić to, co się wtedy stało w naszym mieście, musielibyśmy zobaczyć oczami naszej wyobraźni, jak mieszkańcy jednego z osiedli, na przykład Południe lub Zachód, muszą w ciągu jednej nocy opuścić swoje domy, udać się na cmentarz, by następnie znaleźć się w samochodach ciężarowych, które powoli wywożą ich z miasta. Dojeżdżają do miejscowości Chełmno, gdzie już stoi długa kolejka aut, załadowanych kilkudziesięcioma osobami każde. Nasi sąsiedzi dołączają do tej kolejki, cisną się w autach, które zabrały ich z ukochanego miasta. Za kilka chwil zostaną wyrzuceni z aut i skierowani do murowanego pałacyku. Tam już tylko chwila, sąsiad z sąsiadką będą musieli się rozebrać do naga i szybkim krokiem, poprzez długi korytarz wejść do niewielkiego pomieszczenia. To pomieszczenie to komora gazowa. Za 15 minut wszyscy oni umrą uduszeni gazami samochodowymi. 

Po wojnie do Zduńskiej Woli powróciło około 170. ocalałych, głównie tych, którym udało się wcześniej zbiec na tereny dawnego ZSRR. Inni ocalali nigdy nie powrócili już do Zduńskiej Woli. Z obozów koncentracyjnych i zagłady, z których zostali wyzwoleni udali się, często po wielomiesięcznych pobytach w szpitalach, do obozów Dipisów. Stamtąd rozjechali się po całym świecie.
Dziś dawni zduńskowolanie i ich potomkowie zamieszkują na wszystkich kontynentach, w ponad stu krajach. 

Kiedy w 1998 roku zaczynałam moją podróż poprzez świat zduńskowolskich Żydów nie miałam świadomości, jak ta podróż będzie wyglądała. Wiedziałam tylko, że miasto, które nie pamięta o swych korzeniach, o swojej historii, jest miastem słabym. Odcinanie się od korzeni jest zawsze rujnujące, zarówno dla jednostki, jak i miasta.

Przez wiele lat, wspólnie z Asherem Aud Sieradzkim ז״ל, prof. Danielem Wagnerem, Menachemem Daumem i wieloma innymi osobami staraliśmy się przywrócić pamięć o społeczności żydowskiej Zduńskiej Woli. 
Izrael, 2012
W tym roku zastanawiam się kolejny raz: ile jeszcze lat musi upłynąć, abyśmy nie musieli przypominać o tragedii, jaka spotkała Zduńską Wolę i aby Zduńska Wola po prostu sama pamiętała. Za ile lat miasto Zduńska Wola przyjmie oficjalnie do świadomości fakt zamordowania 30% swoich mieszkańców i postanowi ich z własnej inicjatywy godnie upamiętnić?

Przez wiele lat strona internetowa miasta nie zawierała praktycznie żadnych informacji na temat żydowskiej społeczności miasta. Nie było także możliwe znalezienie na niej informacji o innych grupach wyznaniowych, zamieszkujących miasto, zarówno przez II wojną światową, jak i obecnie.

Napisałam wówczas list z prośbą do prezydenta miasta o zamieszczenie takiej informacji. Nie godzi się, aby miasto, które aspiruje wciąż do bycia miastem otwartym, przyjaznym zarówno dla  mieszkańców, jak i przybywających podróżnych, milczało na temat mordu na swych mieszkańcach. Prezydent wyraził zgodę, abym pomogła zredagować tekst poświęcony Żydom zduńskowolskim. W ten sposób, po odczekaniu przeze mnie kilku kolejnych miesięcy, urzędnicy zamieścili w końcu teksty poświęcone zarówno społeczności żydowskiej, jak i cmentarzowi żydowskiemu.
Kilka lat temu jednak teksty te usunięto z oficjalnej strony Urzędu Miasta. Tym samym zainteresowani przeszłością i zabytkami Zduńskiej Woli, którzy odwiedzali stronę internetową, ponownie nie mogli dowiedzieć się nic na temat tej części historii miasta.  

Nadzieję obudziły liczne informacje w lokalnych mediach na temat mozolnych prac Urzędu Miasta nad nową stroną internetową miasta. W końcu ogłoszono sukces. Zduńska Wola ma swoją nową stronę internetową i jak na XXI w. przystało można ją nawet przeglądać w telefonie na „specjalnej” aplikacji.
Jak powiedziała pani odpowiedzialna za promocję, strona i aplikacja została stworzona dla mieszkańców ale i gości, którzy chcą przyjechać do miasta w celach turystycznych. Tak więc jest przeznaczona dla tych, którzy Zduńskiej Woli nie znają. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że Ci, którzy chcieliby odwiedzić nasze miasto śladami Żydów zduńskowolskich, nie będą w stanie znaleźć tam niezbędnych informacji. 
Wprawdzie na stronie umieszczono informację, że w mieście znajduje się cmentarz żydowski, ale już podane o nim dane są zupełnie błędne. 
Czy naprawdę przez ostatnie 16 lat naszych działań związanych z upamiętnianiem społeczności żydowskiej Zduńskiej Woli Wydział Promocji Miasta nie opanował tak podstawowych wiadomości na temat największego zabytku znajdującego się na jego terenie?

Ciekawe jest również to, że według strony Urzędu Miasta, Zduńska Wola choć posiada cmentarz żydowski nigdy nie miała żadnej społeczności żydowskiej. Takich informacji bowiem na stronie nie znajdziemy. Jedynym Żydem w mieście był według Urzędu  Miasta dr Jakub Lemberg. 

Nawiązując jednak do pierwszej części mojego dzisiejszego wpisu, najbardziej bolesne jest to, że oficjalna strona miasta podaje informację na temat okupacji w następujący sposób:
„Po wkroczeniu we wrześniu 1939 roku niemieckich wojsk okupacyjnych nazwę miasta zmieniono na Freihaus i przyłączono je do Kraju Warty Rzeszy Niemieckiej. Zaludnienie spadło do wielkości 12.354 osób w roku 1944, w tym tylko 6.800 narodowości polskiej.”
Tym samym najważniejszy, ale i najtragiczniejszy moment w dziejach miasta został sprowadzony do „spadku liczby mieszkańców”, a przecież oprócz blisko 9. tysięcy zamordowanych mieszkańców żydowskich, także kilka tysięcy osób nie-żydowskiego pochodzenia zostało wywiezionych do obozów pracy i obozów koncentracyjnych. Cezura wojny spowodowała niepowetowane straty ludnościowe naszego miasta. Zduńska Wola po wojnie już nigdy nie była tym samym miastem. Już nigdy nie mieszały się tutaj języki, stroje, święta, zwyczaje. Do miasta zaczęli napływać ludzie, którzy często nie czuli silnego związku tożsamościowego z miastem i jego historią. 

Dziś Urząd Miasta jest dumny ze swej nowej strony internetowej, tym bardziej stara się tam zamieszczać regularnie ważne, bieżące informacje, relacje z obchodów świąt i rocznic, które to możemy łatwo przeglądać w „slajderze” na głównej stronie. Tak więc z nadzieją czekałam, aż Urząd Miasta pierwszy raz w historii, z własnej inicjatywy postanowi choćby na stronie internetowej uczcić pamięć zduńskowolan zamordowanych podczas Zagłady. 
No cóż…..Jedyne informacje, jakie w dniach 24-27 sierpnia 2016 roku pojawiały się na „slajderze” dotyczyły 500+, śmierci Maksymiliana Marii Kolbe, która przypadała dziesięć dni wcześniej, czy darmowej aplikacji na telefon „Odkryj dla siebie Zduńską Wolę”.   
Śmierć blisko 9. tysięcy naszych sąsiadów nie była widocznie dość ważna dla Urzędu Miasta. Nikt również z Urzędu Miasta nie zapalił światełka na cmentarzu żydowskim, ani nie złożył kwiatów. Nikt z Urzędu Miasta i Rady Miasta nie brał udziału w VII Dniu Otwartym cmentarza żydowskiego, który jest jednocześnie skromną formą upamiętnienia tych wszystkich mieszkańców Zduńskiej Woli, którzy pomiędzy oczekiwaniem na aromaty Szabatu, budowali i rozwijali nasze miasto przez kolejne 117 lat. 
 cmentarz żydowski w Zduńskiej Woli, 28 sierpnia 2016, VII Dzień Otwarty, 
fot. (c) Kuba Pawelec
 cmentarz żydowski w Zduńskiej Woli, 28 sierpnia 2016, VII Dzień Otwarty, 
fot. (c) Kuba Pawelec
 cmentarz żydowski w Zduńskiej Woli, 28 sierpnia 2016, VII Dzień Otwarty, 
fot. (c) Kamila Klauzińska